Powered By Blogger

wtorek, 4 sierpnia 2020

Realia w czasie pandemii...

Trzy tygodnie temu miałem atak - i to taki duży, że nawet moja żona się wystraszyła.  Musiałem zerwać kilka nocy i to pewnie spowodowało atak. Po prostu wróciłem z pracy położyłem się, a później nawet nie wiem kiedy byłem już w łóżku w piżamie. Żona mi mówiła, że nie było ze mną żadnego kontaktu, żadnej reakcji - dawno tak nie miałem. No, ale cóż coś za coś jak to mówią. Odebrałem także świadectwo, ze szkoły jestem zadowolony ze średniej nawet się nie spodziewałem takiego świadectwa, kolejny mały życiowy sukces.  Dwa tygodnie temu miałem również urlop, na którym wypocząłem i nie wypocząłem. W pierwszym tygodniu musieliśmy, jeździć do szpitala - żony dziadek miał zapalenie płuc i słabe serce. To jak są traktowani ludzie to jest straszne. Już od samego wezwania pogotowia nie jest miło. Ja rozumiem, że okres koronawiurusa jest ciężki dla wszystkich - chorujących jak i udzielających pomocy. Rozmowa  z dyspozytorem bardzo ciężka. Ratownik i lekarz to po prostu kozacy, którzy sobie żartowali z pomiaru temperatury, gdzie w dzisiejszych  czasach wcale nie jest to na miejscu. Suma sumarum w końcu zabrali dziadka do szpitala - najlepsze było, to że po zabraniu dziadka mieliśmy dostać telefon z informacją o dalszym leczeniu i stanie zdrowia. Jak by nie to, że mamy znajomą w szpitalu chyba do dzisiaj byśmy czekali. Kiedy już wszystko udało nam się ustalić zawieźliśmy potrzebne rzeczy dla dziadka. Przed wejściem na teren szpitala obowiązkowy pomiar temperatury. Na salę czy oddział nie mam mowy, aby wejść. Z pacjentami można było porozmawiać przez okno, a rzeczy podawało się przez pielęgniarkę. Tak nam minął pierwszy tydzień urlopu. Czasami po prostu tak jest, że plany się komplikują,ale nie wspominam tego źle. W szpitalu, też było różnie jedna pielęgniarka. uśmiechnięta, pomocna, a druga z pretensjami, że po co na co itd. No cóż - ŻYCIE. W tym roku nie planowaliśmy urlopu ze względu na COVID-19. Jednak zdecydowaliśmy się i pojechaliśmy, ale o tym będzie osobny post. Teraz powrót do szarej rzeczywistości, ale taka jest kolej rzeczy najważniejsze, że po mimo tego okresu udało się wyjechać i coś zobaczyć...


PREZES