Powered By Blogger

wtorek, 30 czerwca 2020

Dwa ataki...

Upały  nie odpuszczają, a deszczu nie ma i wcale się nie zapowiada, żeby było inaczej. Zdrówko nie najgorzej, dwa tygodnie temu miałem atak. Przyszedłem z pracy i mnie poskładało, ale w tamtym czasie mieliśmy dużo pracy i to pewnie z przemęczenia. W weekend też był malutki atak. Słońce po prostu nie sprzyja. Wiele spraw mi też już odeszło więc myślę, że będzie więcej czasu na na bloga, na ogródek. Nadchodzi ten okres, gdzie trzeba zwolnić zadbać jeszcze bardziej o siebie, złapać więcej luzu. Narazie zacząłem od zmniejszenia ilości cukru to już coś. Wszyscy dookoła mówią, że cukier szkodzi, biała śmierć, co białe to uzależnia itd.  Wczoraj jak pisałem ten wpis to wszytko było fajnie, jednak wieczorem zmieniły się mi plany i jednak nie będę miał tyle czasu jak myślałem, a być może nawet jeszcze mniej. Jednak jestem pozytywnie nastawiony i myślę, że wszystko się ułoży i nie będzie tak źle. Za trzy tygodnie zaczynam urlop, ale jeszcze nie mam sprecyzowanych planów zobaczymy jak to będzie. Pod postem umieszczam zdjęcia z wypadu, który miał miejsce dwa tygodnie temu na most kolejowy na kanale Dychowskim tym razem można było na spokojnie wszystko obejrzeć i pospacerować... 




PREZES





















sobota, 13 czerwca 2020

„Działaj jak człowiek myślący. Myśl jak człowiek czynu”...

„Działaj jak człowiek myślący. Myśl jak człowiek czynu” - (Henri Bergson).  Czasami ciężko ciężko działać jako człowiek myślący. Często jest tak, że najpierw są emocje działanie  a potem dopiero myślenie i bycie człowiekiem czynu - to wielka sztuka. Już wiem co było na zdjęciu RM. Co prawda na drugi dzień nie udało mi się dowiedzieć co to było tylko na następny. Powiem wam, że trochę było mi ciężko nie wiem czemu. Kiedy telefon dzwonił serducho biło szybciej, ale okazywało się, że to nie był pan doktor. Po czekaniu sam w końcu zadzwoniłem i usłyszałem informację,że jeszcze nic nie wiadomo, że dopiero jutro będzie konsultacja z innym lekarzem. Więc zadzwoniłem w piątek i już wszystkiego się dowiedziałem. Po konsultacji panowie doktorzy doszli do wniosku, że są to zawinięte-skręcone naczynia tętnicze. Niby to nie jest groźnie, ale muszę to kontrolować, i na początku grudnia mam konsultację u neurochirurga i po tej konsultacji mam zrobić RM i wtedy będzie wiadomo co tam w mojej główce jest. Standardowo do sprawdzenia torbiel szyszynki i pewnie układ tych naczyń. Więc na razie trzeba żyć i dalej się pilnować. W ten czwartek bardzo słabo się czułem bolała mnie głowa  było mi jakoś słabo, ataku raczej nie było tylko taki stan jak bym miał mieć atak, ale co się odwlecze to nie uciecze i z piątku na sobotę atak mnie dopadł. Już dawno się tak źle nie czułem co prawda w piątek było źle szczególnie wieczorem - już byłem pewny, że coś się wydarzy. No i był atak dzisiaj bardzo źle się czułem rano jeszcze miałem szkołę - dobrze, że są zajęcia zdalne, ostatnie zajęcia więc musiałem być jakoś to przeżyłem teraz już jest lepiej. Nie wiem dlaczego atak był ciężko mi znaleźć jakąś przyczynę. Pewnie dlatego, że długo już nic nie było ;). Ostatnio Wam pisałem o tym, że poszedł mi twardy dysk tym razem wylał mi się ekran w laptopie mam uszkodzoną - pękniętą prawą stronę matrycy. Nie wiem co się stało po prostu otworzyłem go i zobaczyłem czarne plamy na ekranie. Coś musiało, albo na niego spaść lub coś uderzyć, najlepsze jest to, że od strony wewnętrznej ekran jest cały, no trudno na razie to w niczym mi nie przeszkadza, ale za jakiś czas będzie trzeba pomału rozglądać za jakimś laptopem. W tym tygodniu brałem udział w bardzo smutnym wydarzeniu. Zmarł nasz przyjaciel po długiej walce z chorobą więc poszliśmy na pogrzeb, żeby wesprzeć jego rodzinę. Jak zawsze po takich wydarzeniach było wiele refleksji przemyśleń. Jakie to życie jest kruche i granica między życiem a śmiercią jest bardzo cienką. Taka największa refleksja a raczej porównanie z mojej strony to takie, że pewnie ja też tak skończę. Zostawię swoją żonę jak choroba lub choroby bo nie wiemy co mnie czeka w przyszłości doprowadzą do tego, że pierwszy będę musiał odejść z tego świata. W tym tygodniu oprócz złych i przykrych sytuacji były też miłe. Udało mi się wybrać z żoną na spacer w kilka miejsc będzie z tego osobny wpis i zdjęcia, oraz jak za dawnych starych czasów wybraliśmy się z naszymi przyjaciółmi na mały wypad. Więc coś zacznie się dziać na blogu mam taką nadzieję. Cały czas chodzi mi po głowie wpis o przyjaźni - przyjaciołach. Czuję, że muszę się wygadać w tej sprawie,ale potrzebuję jeszcze na to trochę czasu. Każdy z nas chciałby być człowiekiem czynu więc róbmy wszystko co możemy, aby tak było po mimo różnych trudności czy przeszkód, jednak nie zapominaj my, że również musimy być ludźmi myślącymi...



PREZES

czwartek, 4 czerwca 2020

Bo czasem potrzebujemy przerwy, aby zrozumieć i docenić, co jest dla nas ważne, i jak wiele możemy stracić cz. II...

Dzisiaj kontynuacja wczorajszego posta, w marcu miałem mieć wizytę u neurologa, niestety koronawirus doprowadził, do tego że wizyta się nie odbyła. W dniu wizyty dostałem tylko telefon od pani doktor jak się czuję i czy mam leki i nic więcej. Była jeszcze informacja, że jak się sytuacja uspokoi, to mam się zarejestrować na wizytę. W między czasie zrobiłem EEG oczywiście prywatnie, badania krwi również musiałem zrobić na własną rękę, bo niestety koronawirus sparaliżował większość placówek. Z badaniem EEG nie było jakiś większych komplikacji na stornie szpitala była informacja, że badania nie są wykonywane do odwołania, ale jak zadzwoniłem to się udało umówić na wizytę. Kiedy pojechałem na badanie widok rozstawionych namiotów przy szpitalu, robił wrażenie a nawet strach. Zanim wszedłem do gabinetu musiałem się zdezynfekować i poczekać, aż zostaną otwarte drzwi. Sam przebieg badania się nie zmienił. Później miałem jeszcze rezonans magnetyczny, myślałem że to badanie również będzie odwołane, ale jednak nie. Jak w kwietniu pojechałem to w recepcji odbyła dezynfekcja, przed gabinetem, po wejściu do gabinetu i przed samym wjechaniem do przeprowadzenia badania, oraz pomiar temperatury. Najpierw odbyło się badanie bez podania kontrastu a potem z kontrastem. Płytę ze zdjęciami dostałem od razu po badaniu a opis został wysłany na mejla. Z opisu nic nowego nie wynikało był taki sam jak podczas poprzedniego badania. Wczoraj mogłem się przekonać jak jest naprawdę. Wczoraj miałem wizytę u neurochirurga. Procedury podobne jak wszędzie dezynfekcja tylko raz i pomiar temperatury. Udało mi się wejść nawet na konkretną godzinę, na którą byłem umówiony. Przebieg wizyty bardzo fajny; ,,Jak się Pan czuje? Jak samopoczucie?''  Torbiel szyszynki bez zmian, i Pan doktor tylko dalej przeglądał płytę ze zdjęciami i w pewnym momencie coś mu się nie spodobało. Powiedział, że koło skroni jest jakaś plamka-punkt, i że mu się to nie podoba. Nie wie co to jest, ale się dowie. Doktor powiedział, że  musi to skonsultować z innym lekarzem i jutro do mnie zadzwoni. Czekałem prawie cały dzień. Czas mi się tak dłużył, że masakra najlepsze jest to, że wczoraj wcale się nie martwiłem, ani nie przejąłem. Dzisiaj tylko chciałem wiedzieć jak jest czy dobrze, czy źle. Niestety nie dowiedziałem się, bo ten drugi lekarz nie był dzisiaj osiągalny. Jutro o godzinie 10:00 mam zadzwonić i się wszystkiego dowiem. Więc zobaczymy, jeden dzień mnie nie zbawi ;).  



PREZES      

środa, 3 czerwca 2020

Bo czasem potrzebujemy przerwy, aby zrozumieć i docenić, co jest dla nas ważne, i jak wiele możemy stracić cz. I...

Moja przerwa trwała prawie pół roku już od jakiegoś czasu siadam do komputera, żeby napisać nowy wpis na blogu - i dzisiaj nadszedł ten dzień. Wiele osób straciło już nadzieję, czy pojawi się nowy wpis czy to już jednak koniec. Było wiele pytań; ,,Dlaczego tak pusto na blogu?'' ,,Kiedy pojawi się nowy wpis?'' I wiele podobnych. Przez ostanie pół roku wiele się działo. Co prawda w styczniu rozpocząłem jeden wpis jednak go odłożyłem na ,,półkę'' a drugi z lutego poszedł do ,,szuflady''. Miałem wiele planów pomysłów jednak nadszedł okres, w którym miałem wszystkiego dość. Dopadła mnie rezygnacja brak chęci i woli walki, brak czasu też spowodował, że sobie trochę odpuściłem. Jednak największym argumentem był ,,wypadek'', który zdarzył się pewnego wieczora. Otóż upadł mi dysk twardy, na którym miałem wiele zdjęć, wiele materiałów na bloga, wiele wspomnień i historii mojego życia, które przepadły. Dysk został uszkodzony i nie wiadomo czy cokolwiek się z niego odzyska. Kolejnym wydarzeniem było w pewnym sensie zawiedzenie na przyjaciołach, no ale cóż jesteśmy tylko ludźmi i czasami po prostu zapomina się o pewnych wartościach, przeżyciach z przeszłości, wspólnych wspomnieniach. Jednak rozczarowanie, również minęło. Ze zdrowiem nie było u mnie jakiś większych problemów miałem tylko jeden atak w połowie marca. Oprócz mojej choroby złapała mnie gorączka i byłem cztery tygodnie na zwolnieniu lekarskim. Co najlepsze gorączka złapała mnie w okresie kiedy było ,,bum'' na  COVID-19. Nie wystraszyłem się jakoś specjalnie. Po prostu byłem zgrzany w pracy i zdjąłem bluzę i mnie przewiało. Powiem wam, że chorowanie w okresie pandemii jest straszne. Żeby umówić się na wizytę lekarską musiałem wykonać ponad sto połączeń żeby się dodzwonić do przychodni przez cały dzień. Po telefonie i rozmowie z lekarzem dostałem tylko tydzień zwolnienia i lekarstwo na gardło. Jednak w tydzień się nie wyleczyłem i pod koniec tygodnia dopadła mnie gorączka 40 C. W poniedziałek znowu dzwoniłem do przychodni jednak tym razem się udało szybciej dodzwonić i tym razem dostałem antybiotyk i zwolnienie na kolejne trzy tygodnie...



PREZES