Witajcie !
Ten tydzień zapowiadał się całkiem dobrze. Samopoczucie i zdrowie w świetnej formie. Myślałem, że cały tydzień jakoś poleci i będzie z głowy, a tu ledwo dotrwałem do połowy. Wszystko było by dobrze jak by nie te świecące słońce i upały. Odkąd zachorowałem to moja maksymalna temperatura w której się jeszcze w miarę czuję to 25 °C. Poniedziałek w pracy cały dzień spędziłem na dworze zaraz zaczęła mnie boleć głowa od promieni słonecznych. Wtorek bardzo podobnie. Jak wracałem do domu to nawet nie wiedziałem kiedy zasypiam i po pracy te dwie godzinki trzeba było się przespać. A potem to wiadomo tylko kolacja i spać bo rano znowu trzeba wstać i iść na to ,,piekło''. Dzisiaj rano wstałem to miałem małą niespodziankę. Znajomy ból głowy i brak siły. Pomyślałem tylko no tak w nocy był atak. Mogłem to przewidzieć bo już wczoraj w pracy w pewnym momencie poczułem się bardzo słabo nawet się wystraszyłem czy nie dostanę ataku na szczęście nie. Przed spaniem też nie czułem się najlepiej, ale nie spodziewałem się, że aż tak mnie ,,pozamiata''. Także dzisiejszy dzień był ,,sztuką przetrwania'' co prawda dzisiaj już nie byłem tyle na dworze co wczoraj i w poniedziałek, ale powietrze na hali też nie było najchłodniejsze temperatura na hali wynosiła dzisiaj 34,2 °C - mała patelnia. Na szczęście jakoś szybko zleciało. Po powrocie do domu mała drzemka wzmacniająco - regeneracyjna. Na szczęście jutro wolne to jeszcze bardziej postaram się zregenerować. Myślę, że teraz bardzo często tak będzie. Mój organizm bardzo ciężko sobie radzi z upałami i wysokimi temperaturami. Po prostu teraz muszę się oszczędzać w miarę możliwości i ,,walczyć o przetrwanie'' w tych upałach. Czekam z niecierpliwością na ochłodzenie i deszcz a w szczególności jakieś burze. Po burzy zawsze jest fajne czyste powietrze - czuć jak ziemia oddycha. Poza tym sam widok burzy jest niesamowity. Walące pioruny, które są po prostu piękne i niezwykłe - każdy inny z różna siła oddziałowy wania. Jak jest burza to lubię patrzeć jak pioruny ,,przecinają'' niebo w różny sposób. Mogę powiedzieć że burza jest dla mnie naturalnym ,,teatrem''. Cisza która jest przed burzą - mówi o tym, żeby przygotować się na oglądanie całego przedstawienia. Wiatr niejako mówi o tym aby już ,,zająć miejsca i się nastroić'' Pierwszy grzmot jest jak pierwszy dzwonek w teatrze. To jest znak, że cały spektakl się już rozpoczął. Wyładowania atmosferyczne są niesamowite, każde inne i niepowtarzalne. Zawsze czymś zaskoczy - pięknym światłem na niebie. Poza tym w takim piorunie drzemie niesowita siła, nad którą człowiek jeszcze nie zapanował. Burza robi taki ,,porządek'' orzeźwia i oczyszcza ziemię i powietrze. Może również wyrządzić szkody wiadomo. Często godzinami obserwuję ,,grę aktorską'' - piorunów na niebie, po zakończeniu oczekuję na kolejne. Dla mnie jest to piękne i niesamowite co przyroda może zrobić nawet podczas ogromnej burzy. Moja żona np. ma inne zdanie ona jak wiele innych osób na świeci boi się burzy, każdy trzask ją przeraża. Ma ogromny respekt przed takimi działaniami przyrody - to też jest niesamowite. Pokazuje jak ludzie, którzy się kochają mają inne spojrzenie na wiele spraw. To też jest niesamowite, że jedno działanie przyrody wywołuje tyle różnych uczuć i emocji wśród ludzi. Jedni się boją są przestraszeni, a inni mogą je podziwiać godzinami i się tym zachwycać to pokazuje jak też zostaliśmy dobrze stworzeni. Mam nadzieję, że jakoś przeżyje te upały i będzie ok. Wy też trzymajcie się dobrze.
PREZES
Ten tydzień zapowiadał się całkiem dobrze. Samopoczucie i zdrowie w świetnej formie. Myślałem, że cały tydzień jakoś poleci i będzie z głowy, a tu ledwo dotrwałem do połowy. Wszystko było by dobrze jak by nie te świecące słońce i upały. Odkąd zachorowałem to moja maksymalna temperatura w której się jeszcze w miarę czuję to 25 °C. Poniedziałek w pracy cały dzień spędziłem na dworze zaraz zaczęła mnie boleć głowa od promieni słonecznych. Wtorek bardzo podobnie. Jak wracałem do domu to nawet nie wiedziałem kiedy zasypiam i po pracy te dwie godzinki trzeba było się przespać. A potem to wiadomo tylko kolacja i spać bo rano znowu trzeba wstać i iść na to ,,piekło''. Dzisiaj rano wstałem to miałem małą niespodziankę. Znajomy ból głowy i brak siły. Pomyślałem tylko no tak w nocy był atak. Mogłem to przewidzieć bo już wczoraj w pracy w pewnym momencie poczułem się bardzo słabo nawet się wystraszyłem czy nie dostanę ataku na szczęście nie. Przed spaniem też nie czułem się najlepiej, ale nie spodziewałem się, że aż tak mnie ,,pozamiata''. Także dzisiejszy dzień był ,,sztuką przetrwania'' co prawda dzisiaj już nie byłem tyle na dworze co wczoraj i w poniedziałek, ale powietrze na hali też nie było najchłodniejsze temperatura na hali wynosiła dzisiaj 34,2 °C - mała patelnia. Na szczęście jakoś szybko zleciało. Po powrocie do domu mała drzemka wzmacniająco - regeneracyjna. Na szczęście jutro wolne to jeszcze bardziej postaram się zregenerować. Myślę, że teraz bardzo często tak będzie. Mój organizm bardzo ciężko sobie radzi z upałami i wysokimi temperaturami. Po prostu teraz muszę się oszczędzać w miarę możliwości i ,,walczyć o przetrwanie'' w tych upałach. Czekam z niecierpliwością na ochłodzenie i deszcz a w szczególności jakieś burze. Po burzy zawsze jest fajne czyste powietrze - czuć jak ziemia oddycha. Poza tym sam widok burzy jest niesamowity. Walące pioruny, które są po prostu piękne i niezwykłe - każdy inny z różna siła oddziałowy wania. Jak jest burza to lubię patrzeć jak pioruny ,,przecinają'' niebo w różny sposób. Mogę powiedzieć że burza jest dla mnie naturalnym ,,teatrem''. Cisza która jest przed burzą - mówi o tym, żeby przygotować się na oglądanie całego przedstawienia. Wiatr niejako mówi o tym aby już ,,zająć miejsca i się nastroić'' Pierwszy grzmot jest jak pierwszy dzwonek w teatrze. To jest znak, że cały spektakl się już rozpoczął. Wyładowania atmosferyczne są niesamowite, każde inne i niepowtarzalne. Zawsze czymś zaskoczy - pięknym światłem na niebie. Poza tym w takim piorunie drzemie niesowita siła, nad którą człowiek jeszcze nie zapanował. Burza robi taki ,,porządek'' orzeźwia i oczyszcza ziemię i powietrze. Może również wyrządzić szkody wiadomo. Często godzinami obserwuję ,,grę aktorską'' - piorunów na niebie, po zakończeniu oczekuję na kolejne. Dla mnie jest to piękne i niesamowite co przyroda może zrobić nawet podczas ogromnej burzy. Moja żona np. ma inne zdanie ona jak wiele innych osób na świeci boi się burzy, każdy trzask ją przeraża. Ma ogromny respekt przed takimi działaniami przyrody - to też jest niesamowite. Pokazuje jak ludzie, którzy się kochają mają inne spojrzenie na wiele spraw. To też jest niesamowite, że jedno działanie przyrody wywołuje tyle różnych uczuć i emocji wśród ludzi. Jedni się boją są przestraszeni, a inni mogą je podziwiać godzinami i się tym zachwycać to pokazuje jak też zostaliśmy dobrze stworzeni. Mam nadzieję, że jakoś przeżyje te upały i będzie ok. Wy też trzymajcie się dobrze.
PREZES